
Bardzo rzadko „wchodzę w trendy”.
Kiedy usłyszałem o #10yearschallenge, na początku sprawdziłem, o co chodzi, dowiedziałem się, że to kolejny perfidny plot Facebooka – ohasztagowana karma dla AI.
Dzisiaj, z ciekawości, otworzyłem folder FOTO/2009. I wpadłem jak Alicja. Głupi hasztag stał się pretekstem do podróży w przeszłość, do refleksji o przyjaźni, relacjach, pracy, przemijaniu, rodzinie i o robieniu w życiu fajnych rzeczy.
Chyba lepiej byłoby tak naprawdę zacząć od 2008, żeby było do czego porównywać, bo ten 2019 to na razie tylko potencjał. Pracowałem w TBWA, mieszkałem na Rozbrat, jeździłem Hondą, miałem stłuczkę, ukradli mi Hondę, kiedy byłem w Moskwie, byłem w Helsinkach, w Budapeszcie na festiwalu Sziget, skoczyłem na bungee, byłem w Chorwacji na rejsie jachtem i w Góraszce na pikniku lotniczym, byłem na koncercie Air i na wystawie o starożytnym Egipcie. W Pradze byłem na koncercie The Orb zdaje się i w Międzyzdrojach na trzydniowym szkoleniu. Skończyłem 32 lata, kupiłem Forestera, byłem królem życia.
W 2018 roku: Zostałem dziadkiem, mieszkałem na Prożnej, jeździłem starym Outbackiem, pracowałem w Isobar, byłem z synem na Intel Extreme Masters w Katowicach, zostałem ojcem „samotnie” wychowującym dziecko, byłem z córką na wakacjach nad jeziorami, spałem w hamaku i w tipi przy ogniu, chodziłem z córką do pracy, do przedszkola, do parku trampolin, na basen i do lekarza. Jeździlismy na pikniki, wycieczki, nad rzekę i do parków. Przeżyliśmy tysiąc przygód, namalowaliśmy dziesiątki obrazów. Skończyłem 42 lata, spłaciłem długi, byłem ojcem w kawalerce. Bez pralki.
Moje życie zmieniło się nie do poznania. 10 lat temu szalone i niestabilne. Pełne ludzi, rodziny, przygód. Wysokie stanowisko, drogie mieszkanie, klasyka wielkiego miasta. W ciagu dziesięciu lat przeżyłem narodziny dziecka i śmierć ojca, sześć zmian pracy, sześć przeprowadzek, pięć samochodów i kilka relacji.

Teraz – po prostu stabilnie stresujące. Stresująca jazda samochodem, spóźnienia, błędy w pracy, trudne stresujące spotkania i brak życzliwości. A najtrudniejsze są ciągi tych dni, które nazwałem „niezapamiętywalnymi” – podobnymi do siebie, zajętymi tym samym, nijakimi. Pobudka, kawa, śniadanie, ubieranie, wożenie do przedszkola, jazda do pracy, jazda w pracy, jazda do przedszkola, dom, jedzenie, bajka, mycie, spanie, serial, pobudka, kawa, śniadanie…
Zamiast wakacji, imprez i wyjazdów – setki mikro-przygód, mikro-wypraw, spacerów i zabaw. Koncentracja na pracy, rodzinie i porządkowaniu życia. Spłacanie starych długów i łatanie starych dziur. Więcej ćwiczę, lepiej jem, gram na didgeridoo. No i schudłem na pewno – kilkanaście kilogramów.

Czy z tego płynie jakiś wniosek?
Kiedy zaczynałem pisać ten tekst, myślałem, że może coś mnie oświeci, że wyłoni się jakiś wzorzec, że nagle wypłynie jakaś niespodziewana nauka. A tu właściwie od świętego Augustyna nic nowego: kochaj i rób co chcesz.
Ojcostwo na pewno daje mi niewiarygodną porcję refleksji i wiedzy o życiu i relacjach. Korporacja daje mi najlepsze możliwości ćwiczenia uważności i świadomości, a przy okazji niesamowite wsparcie w układaniu życia. Robienie porządku w życiu i wokół siebie z konieczności stało się hobby. Żyję. Jest dobrze.
Gdybym miał podsumować jakoś te dziesięć lat? Coś powiedzieć sobie, trzydziestodwuletniemu? Spisać „Dziesięć przykazań na dziesięć lat dla faceta po trzydziestce”?
- Rób. Masz pomysł i choćby odrobinę wolności – rób. Porażki nauczą cię pokory, a nicnierobienie niczego cię nie nauczy
- Rodzina jest najważniejsza. Jeżeli musisz wybaczyć – wybacz. Jeżeli musisz opuścić – opuść. Ale pamiętaj, że „miłość to skłonność do pozytywnej interpretacji”. Wdzięczność powinna zwyciężyć niechęć.
- Skup się na tym, co masz – dbaj o to, co masz. Dom, mieszkanie, samochód, praca, związek – to wszystko cały czas się sypie. To nie tragedia, tylko kolej rzeczy. Trzeba naprawiać, nie sprzedawać.
- Jeżeli nie masz, a chcesz mieć – to zdobądź. Masz jeszcze czas na kredyty, inwestycje.
- Nic „się nie ułoży” – Ty układasz. Całkowita odpowiedzialność za wszystko, co cię spotyka to nie bajka ani pusta teoria – to konieczność. Jeżeli wiesz, czego chcesz, to przytomnie i uważnie to realizuj. Jeżeli nie wiesz, czego chcesz, pojawią się testy, które pokażą ci, czego nie chcesz – a tego nie chcesz. Trzymaj porządek w papierach i podatkach.
- Miej pokorę i ryzykuj
- Ruszaj się. Dbaj o ciało, rozciągaj, tańcz, skacz, pływaj, pedałuj – nie daj się zasiedzieć. Musisz się ruszać.
- Naucz się kupować i robić dobre jedzenie. W każdych warunkach.
- Z praktyk „duchowych” tak naprawdę mają sens tylko mindfulness, medytacja dynamiczna i sesje oddechowe. Całe to poszukiwanie w życiu „siebie i sensu tego wszystkiego” to cholernie trudna przygoda, pełna zakrętow, dziur, ciemnych tuneli i kompletnie niespójna z moim CV. To nie wakacyjna przygoda, tylko dozgonna praktyka, jak w Islamie albo w klasztorze. Albo tak będziesz żyć i praktykować – albo po prostu skup się na mindfullness. Mindfullness jest kluczem do całej reszty.
- Trójka przyjaciół wystarczy – ale prawdziwych nie stracisz nigdy, więc nie bój się ich opuścić, jeżeli tego potrzebujesz, żeby poukładać sobie życie i zrealizować swoje marzenie
Tak to widzę. Życzę siły, zdrowia, dobrych pomysłów i sprzyjających okoliczności w 2019 roku. Słuchajmy siebie i sluchajmy siebie, bądźmy dla siebie łaskawi. Dziękuję